Apelacja powiatu przasnyskiego oddalona!

Sąd apelacyjny w Białymstoku oddalił apelację powiatu przasnyskiego.

To pierwsza sprawa Atlasu Nienawiści rozstrzygnięta na poziomie sądu apelacyjnego.
Sąd zasądził na powoda koszty sądowe w wysokości 3690 zł

Przedstawiona przez OI sądowi informacja o zamknięciu dochodzenia przeciwnaruszeniowego przez KE
nie zmieniła wyroku na korzyść powoda.

Ustne uzasadnienie sądu, zrelacjonowane przez Karolinę Gierdal:

SA doszedł do przekonania, że apelacja nie jest zasadna. Stan faktyczny w sprawie nie był sporny […].
Odnosząc się do strony prawnej i żądań złożonych w pozwie, SA co do zasady podziela stanowisko SO co do braku podstaw do uwzględnienia tych żądań.

Dobra osobiste człowieka pozostają pod ochroną Kodeksu cywilnego, a przepisy te, zgodnie z art. 43 KC, stosuje się to odpowiednio do osób prawnych. Odpowiednikiem czci osoby fizycznej jest dobre imię, renoma osoby prawnej. Naruszeniem jest publikacja materiałów naruszających ten wizerunek.
Ocena czy doszło do takiego naruszenia, musi być oceniania na podstawie kryterium obiektywnego, nie subiektywnego przekonania. Prawidłowo stosując te zasady SO w Ostrołęce słusznie uznał, że umieszczenie w Atlasie naruszało dobre imię powiatu, godząc w jego wizerunek.

Należy jednak zauważyć, że określając środki ochrony dóbr osobistych, art. 24 kc przesądza, że można dochodzić ochrony tylko gdy naruszenie było bezprawne.
Zdaniem SA, SO prawidłowo ocenił, że dokonane naruszenie nie było bezprawne, ponieważ pozwani działali w obronie społecznie uzasadnionego interesu.

Ochrona prawna przysługująca w związku z naruszeniem dóbr osobistych, nie ma charakteru bezwzględnego. Może podlegać ograniczeniu ze względu na ochronę innych praw czy doniosłych wartości. Takimi konkurencyjnymi wartościami są m.in. wolność słowa rozumiana jako swoboda wypowiedzi czy prawo do krytyki. Rozstrzygnięcie niniejszej sprawy sprowadzało się zatem do ważenia konkurencyjnych wartości. Istotne w tej sprawie było też to, że powód jest podmiotem publicznym, władzą publiczną. Mając na uwadze orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) czy Sądu Najwyższego, to zakres ochrony takiego podmiotu jest znacznie ograniczony, nawet w przypadku szczególnie brutalnych ataków. Wymaga tego zagwarantowanie prawa do swobodnej debaty publicznej.
Najszerzej zakreślone granice dopuszczalnej krytyki odnoszą się do organów władzy publicznej. Swoboda wypowiedzi w ramach debaty publicznej odnosi się też do tych poglądów, które obrażają, oburzają. Nie tylko do takich, które są neutralne. Swoboda obejmuje nie tylko samą treść przekazywanych poglądów, ale także ich formę, m.in. dopuszczalne są do pewnego stopnia oceny przesadzone. Dopuszczalny jest pewien stopień prowokacji.


Jest to uznawane za element debaty publicznej, a krytyka jest co do zasady działaniem pożądanym i pożytecznym, zwłaszcza gdy podejmowana jest w interesie społecznym.
Podkreślenia wymaga też, że wyrażona przez pozwanych krytyka działania powoda przejawiała się m.in. w nazwaniu SKPR jako mającej charakter dyskryminujący. Nie była to więc sfera wypowiedzi o faktach, ale był to sąd wartościujący, opinia. Nie można więc weryfikować tej wypowiedzi stosując kryterium prawdy i fałszu. Co do zasady nie można uznać krytyki władz publicznych mających cechę opinii, za bezprawną.
Zbędne jest ustalanie która ze stron sporu ma rację w ocenie tej uchwały. Istotne znaczenie ma to, że w Polsce toczy się od lat debata publiczna o prawach osób LGBT+. Debata ta jest odzwierciedleniem istotnego problemu społecznego. Pozwani też biorą udział w tej debacie, a jednym z przejawów było stworzenie Atlasu Nienawiści i umieszczenie tam poszczególnych jednostek samorządów.


Dowody pozwalają na przyjęcie, że uchwalenie SKPR było zajęciem stanowiska w ramach tego sporu publicznego. Wystarczające jest stwierdzenie, ze przez podjęcie tej uchwały powiat wyraził swoje stanowisko w debacie. Nie może budzić wątpliwości, że umieszczenie przez pozwanych powiatu w Atlasie Nienawiści miało dostateczną podstawę faktyczną (wymaganą przez orzecznictwo ETPCz). Z materiału dowodowego nie wynika by pozwani kierowali się złą wolą wobec powoda. Ich działanie było spowodowane wyłącznie negatywną oceną tej uchwały. Było krytyką działania podmiotu publicznego. Jak każdy, pozwani mieli prawo do tej krytyki i nie ma znaczenia czy merytorycznie ta krytyka była uzasadniona. Forma tej krytyki wyrażona przez tytuł czy sama stronę, mimo swojej ostrości, mieści się w ramach debaty publicznej.

Nie mogą być więc stosowane środki ochrony dóbr osobistych z art. 24 kc.

Ogromnie dziękujemy reprezentującej nas Alicji Szpringer i Karolinie Gierdal koordynującej naszą obronę prawną!

Podsumowując, w procesach dotyczących stref anty-LGBT Ordo Iuris przegrało:
3 razy w SO,
1 raz w SA,
4 razy w NSA w sprawach ze skarg RPO.

Do tego 2 jednostki wycofały powództwa przeciwko Atlasowi.
Ponadto prawie połowa uchwał anty-LGBT już zniknęła z obrotu prawnego.


Niedawno Ordo Iuris pisało o “porażce Atlasu Nienawiści i zwycięstwie prawdy”.
Trzeba przyznać, że rzeczywiście zwyciężyła prawda. O faktycznych kompetencjach prawniczych Ordo Iuris.

Panie starosto Krzysztofie Bieńkowski – zamiast przegrywać z nami kolejne procesy, niech Pan lepiej przekona radnych do skutecznego uchylenia uchwały anty-LGBT.

W przeciwnym razie będzie musiał Pan za rok przekonywać wyborców że przasnyska ordoiurisowa karta, której żaden zapis prawdopodobnie nie jest realizowany, jest więcej warta niż kwota z nowych funduszy UE w wysokości zbliżonej do 180 mln zł ze starych.


Ponadto warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny fakt. Karta została przyjęta nie tylko głosami sześciu radnych wybranych z listy PiS i trzech z lokalnego komitetu – ale także głosami sześciu radnych z mazowieckiego okręgu Polskiego Stronnictwa Ludowego. Czyli partii pozycjonujacej się jako proeuropejska umiarkowana opozycja.


Ci radni to Rafał Gotowiec, Janusz Osiadacz, Wojciech Piórkowski, Zenon Szczepankowski, Mariusz Szempliński i Dariusz Wilga.


Czy Władysław Kosiniak-Kamysz popiera ordoiurisowa kartę, którą jego partia wprowadziła ramię w ramię z PiS? Czy uważa, że powiat przasnyski powinien utrzymać uchwałę rekomendującą różne sposoby pośredniej dyskryminacji społeczności LGBTQIA, nawet kosztem unijnych funduszy?

Czy też jednak będą przekonywać przasnyskich radnych z PSL do złożenia projektu całkowicie uchylającego kartę i poparcia go?

Jakub Gawron