Sprawa powiatu tatrzańskiego – mowa końcowa Jakuba Gawrona

Wysoki Sądzie

W ramach działalności związanej z Atlasem Nienawiści odnosiliśmy się ogólnie do uchwał anty-LGBT dzielących się na dwie podstawowe grupy – uchwały przeciwko tzw. “ideologii lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych” oraz “Samorządowych Kart Praw Rodzin”. Krytykując je w mediach, mówiliśmy ogólnie o uchwałach anty-LGBT. 

Nie adresowaliśmy naszych wypowiedzi konkretnie do powiatu tatrzańskiego. Nigdzie nie ocenialiśmy go. Nie wartościujemy uchwał. Atlas zawiera tabelę z linkami do uchwał – każda osoba może samodzielnie zapoznać się z ich treścią. Nazwa Atlasu Nienawiści odnosi się do zjawiska uchwał a nie wyłącznie tatrzańskiej uchwały. 

Skupiliśmy się na udokumentowaniu uchwał anty-LGBT. Nasz zbiór dokumentów zilustrowanych na mapie zawiera zarówno te uchwały które zostały przyjęte bez większych zmian wzorca, jak i te, które zostały zmodyfikowane w mniejszym czy większym stopniu – tak jak uchwały SKPR powiatu tatrzańskiego, powiatu rawskiego, województwa łódzkiego czy gminy Wilamowice.

O umieszczeniu tych uchwał w Atlasie zdecydowała ich duch, nazwa, kontekst oraz czas ich  przyjęcia.

Tatrzański radny Władysław Filar na sesji na której przyjmowano SKPR potwierdził jej ducha i kierunek działania: 

Każde dziecko, powtarzam to z naciskiem, każde, bezwzględnie każde marzy o tym, by mieć mamę i tatę. Nie marzy by mieć tatę i tatę ani mamę i mamę. Stąd opowiadam się za rodziną

My tylko mówimy o tym, że rodzina złożona z taty i mamy jest bardziej wartościową rodziną niż każdy inny związek”.

Pomimo różnic, cel tatrzańskiej SKPR jest zbieżny z innymi uchwałami SKPR. Czyli usunięcie z polityki samorządowej tematyki dotyczącej różnorodności tożsamości psychoseksualnych, modeli rodziny oraz związków partnerskich. A także organizacji, które w ramach wolności słowa postulują dostosowanie przepisów do zmieniającej się rzeczywistości. 

Uchwała zawiera aluzyjne sformułowania, jak np. to o “demoralizacji dzieci”, bez wskazywania które grupy społeczne są za to odpowiedzialne. Jest to tzw. psi gwizdek – użycie kodowanego lub sugestywnego języka w przekazach politycznych w celu uzyskania poparcia określonej grupy bez wywołania sprzeciwu opozycji.

Czas przyjęcia uchwały tatrzańskiej nie jest przypadkowy. Starosta zeznał, że ta uchwała była odpowiedzią na “debatę” dotyczącą społeczności LGBTQIA. Na sesji w podobnym tonie wypowiedział się radny Władysław Filar: “Karta Praw Rodziny nie jest tylko i wyłącznie kwestią powiatu tatrzańskiego”. 

W rzeczywistości to nie była żadna debata, lecz okres zmasowanych ataków rządu Zjednoczonej Prawicy na społeczność LGBTQIA w latach 2019-2022. 

Został on zapoczątkowany przez podpisanie przez Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+. Ratusz zobowiązał się w niej do wsparcia społeczności LGBTQIA w formie m.in. hostelu interwencyjnego dla osób LGBTQIA w kryzysie bezdomności, utworzenia infolinii z pomocą prawną i psychologiczną, zajęć antydyskryminacyjnych w szkołach itp.

Jednym z przykładów ataków rządu PiS i Solidarnej Polski był pseudodokument “Inwazja” po którym TVP została skazana na przeproszenie osób pokazanych w tym programie oraz wypłatę im zadośćuczynień. Efektami tej nagonki były m.in. próby pogromu marszu równości w Białymstoku, zamachu bombowego na marsz równości w Lublinie. 

Samorządowa Karta Praw Rodzin jest dużym projektem lobbingowym Ordo Iuris. Jego przedstawiciele zjeździli wzdłuż i wszerz Polskę, promując swoją uchwałę. Od Sztumu po Tatry, od Zgorzelca po Radzyń Podlaski. Według protokołów i relacji w mediach, wzięli udział w co najmniej 11 posiedzeniach rad. Zachęcali i przekonywali radnych do jej przyjmowania. Reklamowali ją w mediach rządowych i prorządowych. Były wywiady, teksty w Do Rzeczy. Była petycja do samorządowców pod która zbierano podpisy. 

Te artykuły, petycja, newslettery i inne dokumenty z tej całej medialnej otoczki nie bawiły się już w półśrodki, lecz otwarcie mówiły, że Karta jest wymierzona w osoby LGBT+ ukryte pod hasłem o “ideologii”. Na przykład Jerzy Kwaśniewski w newsletterze z kwietnia 2019 mówił wprost o “zakazaniu finansowania programu LGBT” czy “zatrzymaniu coraz śmielszego pochodu dyktatury LGBT”. Wszystkie te działania Ordo Iuris bezpośrednio wpisywały się w nagonkę na społeczność LGBTQ. Ordo Iuris do dziś prowadzi działalność przeciwko społeczności LGBTQIA, co można zobaczyć na ich stronie, w newsletterze, petycjach i wypowiedziach medialnych.

Przedstawiciel Ordo Iuris, Paweł Kwaśniak zeznał, że był na sesji powiatu tatrzańskiego, co potwierdza protokół z tej sesji. Zatem tatrzańskiej SKPR nie można uznać za czysto lokalną sprawę. Była elementem ogólnopolskiej kampanii prowadzonej przez organizację Ordo Iuris w okresie rządowych ataków na społeczność LGBTQIA.

W tym okresie przyjęto ponad sto uchwał anty-LGBT – udokumentowaliśmy w Atlasie wszystkie, które znaleźliśmy. Zrobiliśmy to w wolnym czasie. Nie zrobiliśmy tego na niczyje zlecenie. Nie pobieraliśmy za prowadzenie Atlasu żadnego wynagrodzenia. Wręcz przeciwnie, zainwestowaliśmy w niego nasze zasoby. I to my musimy stawiać czoła powiatom, które korzystają z pieniędzy podatnika do wytaczania nam procesów, żeby nas uciszyć i zastraszyć. Które i tak przegrywają. I w efekcie muszą pokrywać z publicznych środków koszty sądowe, gdy rezygnują z dalszego prowadzenia na koszt Ordo Iuris sprawy aż do Sądu Najwyższego.

Starosta zeznał, że SKPR została przyjęta w efekcie głosów mieszkańców o bliżej nieokreślonych fundacjach, stowarzyszeniach, a nawet sektach, które rzekomo wnikają do szkół, wyrzucają nauczycieli ze swoich zajęć oraz uprawiają psychomanipulacje i piorą mózgi uczniom, żeby ich przekonać do poparcia związków partnerskich i wsparcia praw społeczności LGBTQIA. Starosta nie podał żadnych konkretnych nazw organizacji. Czyli oparł się na plotkach i pogłoskach, żeby zmobilizować radnych do przyjęcia “prewencyjnej” uchwały mającej zapobiec wszelkim formom wsparcia społeczności LGBTQIA przez jednostki tatrzańskiego samorządu. 

Na rozprawie starosta wspomniał o moich pismach do Komitetu Monitorującego Funduszy Europejskich dla Małopolski oraz Komisji Europejskiej. Uznał je za zagrożenie dla inwestycji dla powiatu tatrzańskiego. Próbował zastraszyć mnie, grożąc rozszerzeniem zarzutów wobec mnie. Przypisał mi jakąś nadzwyczajną moc sprawczą. Uważa, że Komisja Europejska i urzędy marszałkowskie na moje polecenie blokują unijną kasę dla powiatów z uchwałami anty-LGBT. 

Tyle, że owe pisma wysłałem w ramach swojej działalności w Komitetach Monitorujących, w obszarze niedyskryminacji. Zwracam w nich uwagę, że faktycznym celem uchwały powiatu tatrzańskiego jest wykluczenie tematyki LGBTQIA z polityki samorządowej – czyli pośrednia dyskryminacja ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową. 

Co za tym idzie, nie spełnia wymogu umowy partnerstwa KE zakazującego finansowania projektów z udziałem jednostek samorządu terytorialnego, które podjęły JAKIEKOLWIEK działania dyskryminacyjne. Ten zapis Komisja Europejska wprowadziła do umowy partnerstwa po tym, jak Parlament Europejski wezwał ją do tego w swoich dwóch rezolucjach w których kilkanaście razy wymienia SKPR. 

Zapis ten doprowadził do uchylenia także tych złagodzonych uchwał powiatu ryckiego i gminy Wilamowice. Na jego podstawie Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego odrzucił wniosek miasta Radzyń Podlaski o dofinansowanie projektu unijnego na remont oranżerii pałacu-siedziby domu kultury.

Starosta zeznał, że powiat tatrzański jest regionem, gdzie są kultywowane “określone wartości i tradycje”. Czy one obejmują także homofobię i transfobię rozumianą jako sprzeciw wobec wszelkich działań prowadzonych przez lokalne władze mających na celu wsparcia miejscowej społeczności LGBTQIA?

Starosta bardzo mocno podkreślał wielokulturowość i gościnność Zakopanego wobec gości z Ukrainy, Bliskiego Wschodu (zarówno z arabskich krajów, jak i Izraela). Czy może w takim razie z ręką na sercu zapewnić, że np. lokal na Krupówkach może zawiesić tęczowa flagę nad drzwiami bez narażania się na ataki? Czy miasto i powiat w ramach gościnności dołożą wszelkich wysiłków, żeby jego goście czuli się bezpiecznie? 

Wysoki Sądzie,

Chcę zwrócić uwagę na wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 20.12.2023 r. I ACa 2663/23 w sprawie prezydenta Kalisza. 

Można go sprowadzić do stwierdzenia, że podmiotom, które sprawują władzę publiczną, nie przysługuje co do zasady cywilnoprawna ochrona dobrego imienia. 

Najważniejszy argument związany był z analizą wyroku ETPCz OOO Memo p. Rosji (skarga nr 2840/10) i stwierdzeniem, że “cywilne postępowanie o zniesławienie, wszczęte w imieniu własnym przez podmiot, który wykonuje władzę publiczną, nie może co do zasady, być postrzegane jako realizacja uprawnionego celu „ochrony dobrego imienia innych osób” na podstawie art. 10 ust. 2 Konwencji.” Przekładając to na praktykę – jeśli pozew o ochronę dóbr osobistych wnosi podmiot publiczny, to już tylko z tego powodu powinno się go oddalić.

Cytuję istotne fragmenty tego wyroku:

Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku wydanym w sprawie OOO Memo przeciwko Rosji, z dnia 15 marca 2022 roku (skarga 2840/10) wskazał, że pojęcia „ochrony dobrego imienia innych osób” nie należy ograniczać wyłącznie do osób fizycznych. Ochrony takiej mogą domagać się także osoby prawne. Trybunał rozróżnił jednak status osób prawnych (czy to publicznych, czy prywatnych) prowadzących działalność gospodarczą od statusu organu władzy wykonawczej, której powierzono wykonywanie władzy państwowej. Podkreślił, że osoby prawne zaangażowane w działalność gospodarczą mają uzasadniony cel w ochronie sukcesu handlowego i pozycji przedsiębiorstwa ze względów ekonomicznych, gdyż podmioty takie opierają się na swym dobrym imieniu, aby przyciągnąć konsumentów i uzyskać przychód, podczas gdy organy wykonujące władzę państwową istnieją, by służyć społeczeństwu i są utrzymywane z podatków. Dla zapobieganiu nadużyciom władzy i korupcji urzędu publicznego w ustroju demokratycznym, wszelkiego rodzaju działalność organu władzy publicznej musi podlegać szczegółowej kontroli nie tylko ze strony organów władzy ustawodawczej i sądowej, lecz także ze strony opinii publicznej. Osłanianie organów władzy wykonawczej, które mają możliwość odpowiedzi na wszelkie negatywne zarzuty pod ich adresem w „sądzie opinii publicznej” za pośrednictwem swych relacji publicznych, przed krytyką medialną poprzez przyznanie im „renomy handlowej” może poważnie naruszać wolność środków masowego przekazu. Pozwolenie organom władzy wykonawczej na wnoszenie powództw o zniesławienie przeciwko członkom mediów nakłada nadmierne i nieproporcjonalne obciążenia na media i może mieć nieuchronny mrożący wpływ na media przy wykonywaniu przez media zadań w postaci przekazywania informacji i sprawowania roli publicznego strażnika demokracji. Trybunał podkreślił, że ze względu na swą rolę w demokratycznym społeczeństwie interesy organu władzy wyposażonego w uprawnienia państwowe dla zachowania dobrego imienia, różnią się zasadniczo zarówno od prawa ochrony dobrego imienia przez osoby prywatne, jak i od interesów w zachowaniu dobrego imienia przez różne podmioty prawne, prywatne lub publiczne, które funkcjonują na wolnym rynku. Ponadto Trybunał stwierdził, że cywilne postępowanie o zniesławienie, wszczęte w imieniu własnym  przez podmiot, który wykonuje władze publiczną, nie może co do zasady, być postrzegane jako realizacja uprawnionego celu „ochrony dobrego imienia innych osób” na podstawie art. 10  ust. 2 Konwencji.

[…]

Co za tym idzie, starosta tatrzański nie może się powoływać na rzekome zagrożenie dla tatrzańskiego ruchu turystycznego ze strony Atlasu Nienawiści, ponieważ powiat tatrzański nie jest podmiotem handlowym czerpiącym dochody z działalności gospodarczej w branży turystycznej lecz organem władzy państwowej. 

[…]

Nie można przy tym zapominać, że Miasto Kalisz jako organ sprawujący władzę publiczną, w przypadku poczucia, że wypowiedzi pozwanej godzą w jego dobre imię, dysponowało szeregiem możliwości odpowiedzi na publiczną krytykę, np. poprzez opublikowanie oficjalnego komunikatu na stronie urzędu miasta i w mediach społecznościowych powoda, zorganizowanie konferencji prasowej, wystąpienie w lokalnym radiu, czy dokonanie sprostowania w lokalnej prasie. Powód nie skorzystał z żadnego z przysługujących mu uprawnień, a jedynie bezpośrednio wystąpił do pozwanej z wezwaniem do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych poprzez złożenie oświadczenia o odpowiedniej treści, a następnie wobec braku wykonania wezwania, wytoczył przedmiotowe powództwo. W ocenie Sądu Apelacyjnego działanie powoda stanowi przykład nieproporcjonalnej reakcji na zachowanie pozwanej, co może skutkować w przyszłości wystąpieniem tzw. „skutku mrożącego”. Proporcjonalność reakcji oznacza dana sankcja jest konieczna jedynie w sytuacji, w której nie ma innego sposobu, na osiągnięcie danego celu, który w mniejszym stopniu naruszałby wolność wypowiedzi, co nie miało miejsca in casu.  Przykładowe możliwości reakcji powoda wymieniono we wcześniejszej części uzasadnienia. Wywołanie „skutku mrożącego” ma na celu zniechęcenie pozwanej, a także przedstawicieli innych organizacji pozarządowych, czy dziennikarzy do podejmowania w przyszłości podobnych zagadnień powiązanych z Miastem Kalisz (zarówno w formie doniesień prasowych, czy udziału w debacie publicznej) z obawy przed konsekwencjami prawnymi. 

Mając na względzie treść w/w orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Sąd Apelacyjny uznał, że powodowi jako jednostce samorządu terytorialnego nie przysługuje cywilnoprawna ochrona dobrego imienia, jako niezgodna z art. 10 ust. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, co musi skutkować oddaleniem powództwa. Powód nie wykazał, że w przedmiotowej sprawie zachodzi szczególny przypadek uzasadniający udzielenie organowi władzy publicznej ochrony reputacji. 

[…]

W orzecznictwie zarówno krajowym, jak i międzynarodowym podkreśla się szerokie uprawnienia w sferze publicznej ekspresji, nawet w formie przejaskrawionej. Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, że osoby biorące udział w debacie publicznej w kwestiach będących przedmiotem zainteresowania społeczeństwa „mogą uciekać się, do wyolbrzymienia czy wręcz prowokacji, innymi słowy, do używania stwierdzeń nieco na wyrost (zob. Mamère przeciwko Francji, skarga nr 12697/03, pkt 25, ECHR 2005-XIII; Dąbrowski przeciwko Polsce, skarga nr 18235/02, pkt 35, 19 grudnia 2006)”. Tego rodzaju wypowiedzi, w ramach działalności publicznej, są z reguły nacechowane emocjami, pewną ocennością. Ramy wolności słowa są szersze w stosunku do osób prowadzących działalność publiczną, aniżeli osób prywatnych. 

Wysoki Sądzie, 

Mamy prawo rozpatrywać samorządowe akty prawne w szerszym kontekście, np. towarzyszącej im homofobicznej i transfobicznej nagonki. Mamy prawo nagłaśniać dyskryminacyjne akty prawne oraz domagać się ich uchylenia za pomocą wszelkich dostępnych nam legalnych środków.

Mamy prawo do gromadzenia publicznych dokumentów oraz opracowywania i publikowania ich w zestawieniach ukazujących ważną kwestię społeczną. 

Samorządy adresują te uchwały do naszej społeczności. Dlatego też mamy prawo oceniać je pod kątem homofobii i transfobii. Znamy ich kontekst i umiemy czytać między wierszami. Nasze zdanie na temat SKPR jest ważniejsze niż jej autorów. Bo to my jesteśmy celem jej ataków. A autorzy zwodzą opinię publiczną, że uchwała nie jest homofobiczna. A samorządowców zwabili hasłami wymierzonymi w społeczność LGBTQ. 

Nie potrzebujemy zgody powoda do publikowania publicznych dokumentów oraz ich umiejscowienia na mapie w celu pokazania konkretnego zjawiska. Żadne prawo nie zakazuje tego. Nie mamy obowiązku debatować ani tym bardziej uzgadniać wspólnego przekazu z samorządowcami, którzy chcą nas uciszyć i wypchnąć z życia publicznego. 

Korzystamy z przewidzianej konstytucją wolności słowa. Mamy prawo używać własnego rozumu i wyobraźni podczas lektury projektów aktów prawnych. Mamy prawo ostrzegać przed dyskryminacyjnym prawem za pomocą ostrych i obrazowych sformułowań. Robimy to w interesie publicznym, jakim jest m.in. jest godność, bezpieczeństwo oraz dostęp do współczesnej wiedzy naukowej osób LGBTQIA.  

Mamy prawo do krytykowania władz publicznych. Mamy prawo używać ostrych i obrazowych sformułowań np. w nazwie domeny. Która i tak jest łagodniejsza niż określenia “deprawatorzy”, “dewiacje” itp. użyte przez Ordo Iuris w akcji “Chrońmy dzieci” poprzedzającej akcję promocyjną SKPR. 

Atlas wpisuje się w uzasadnioną krytykę władz publicznych. 

Władze powiatu muszą słuchać głosu obywateli. Także tego krytycznego. Władze z definicji powinny mieć grubą skórę i przyjmować krytykę do wiadomości oraz uwzględniać jej argumenty w swoich działaniach. Na tym właśnie polega demokratyczna debata. 

Pozywanie za krytykę jest jedynie próbą jej tłumienia. 

Prowadzimy Atlas w interesie publicznym, którym jest życie w społeczeństwie wolnym od wszelkich form dyskryminacji. 

Organy władzy powiatowej są publiczną władzą. Wybraną przez mieszkańców wspólnoty zamieszkującej dane terytorium i sprawowaną w ich imieniu. Władze mają obowiązek działać na rzecz dobra wszystkich mieszkańców wspólnoty samorządowej. 

Wszystkich, to znaczy również lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych mieszkających na terenie powiatu. Absolutne minimum to brak dyskryminacji. 

Żeby organy samorządowe mogły skutecznie działać dla dobra wszystkich mieszkańców wspólnoty, muszą zachęcać obywateli i organizacje społeczne do możliwie szerokiej partycypacji w działaniach władzy. Nie mają prawa arbitralnie wykluczać określonych podmiotów ze swojej polityki. A taki jest właśnie cel tych uchwał przeciwko “ideologii LGBT” i Samorządowych Kart Praw Rodzin.

Od podmiotu zaufania publicznego, jakim jest jednostka samorządu terytorialnego należy oczekiwać m.in. równego traktowania wszystkich obywateli. Konstytucja zakazuje mu dyskryminowania i stygmatyzowania wybranych członków wspólnoty. Jeżeli dyskryminuje bezpośrednio lub pośrednio swoich obywateli – nie zasługuje na zaufanie publiczne. 

Powiat, który wpisuje się w homofobiczną kampanię nienawiści i odmawia młodzieży LGBTQ dostępu do rzetelnej wiedzy naukowej oraz prawa do życia w bezpiecznym i wspierającym środowisku szkolnym – sam rezygnuje ze swojego dobrego imienia. 

Proszę o uwzględnienie interesu publicznego związanego z alarmowaniem opinii publicznej o uchwałach wzywających do łamania konstytucyjnej zasady równości.

Proszę o oddalenie powództwa.

Jakub Gawron